Translate

niedziela, 29 listopada 2015

Prolog

Jeśli to przeczytasz to proszę zostaw jakiś komentarz. Chce wiedzieć czy Wam się podoba.


Oczami Dominiki
Właśnie miałam taki piękny sen, o tym że moje marzenia się spełniają i wyjeżdżam do Londynu razem z Juss. A tu nagle obok mojego ucha zaczął dzwonić budzik. Podniosłam zaspane powieki i popatrzyłam na zegarek. 6:30. To dla mnie zdecydowanie za wczesna pora. Ale cóż. Dzisiaj byłam mega szczęśliwa ponieważ to właśnie dziś oficjalnie kończę liceum. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna. Pogoda zapowiadała się wyśmienita, już od rana świeciło słońce. Podreptałam do szafy żeby wyciągnąć mój strój na dzisiaj. Stawiam na klasykę. Czarna sukienka, do tego biały żakiet i baletki. Do tego wzięłam jeszcze niewielką torebkę.
Nigdy nie lubiłam się przesadnie stroić. Poszłam z tym wszystkim do łazienki. Wzięłam prysznic przy okazji myjąc włosy. Po wyjściu dokładnie je wysuszyłam i lekko podkręciłam. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam wybrane rzeczy. Do torebki włożyłam telefon i portfel po czym zeszłam na dół. Rodziców nie było. Pewnie są w pracy. Przyszykowałam sobie śniadanie, które składało się z tostów z dżemem truskawkowym. Do tego zrobiłam moją ulubioną herbatę limonkową. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Spojrzałam na zegarek.
7:20. Zakończenie zaczyna się o 8:00 więc na pewno zdążę. Moja szkoła jest 10 minut drogi stąd. Nagle do mojego domu wpadła Justyna. Kim ona jest ? Moją najlepszą przyjaciółką. Zmierzyłam ją wzrokiem. No, no. Wyglądała nieźle.
- Cześć Juss.
- Cześć skarbie - podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek. - Gotowa na nasz ostatni dzień w tej przeklętej szkole. ? - odpowiedziałam jej skinieniem głowy i dokończyłam jedzenie ostatniego tosta. - To co idziemy ? -Pozbierałam naczynia, włożyłam je do zmywarki, wzięłam torebkę i wyszłyśmy z domu. Zakluczyłam drzwi i ruszyłyśmy powoli w stronę szkoły. Po drodze rozmawiałyśmy jak będzie wyglądać nasze życie po skończeniu liceum. To jasne że od zawsze chciałyśmy wyjechać do Londynu. Mam nadzieję że się Nam kiedyś uda. Dotarłyśmy pod wielki budynek szkoły. Zbierało się coraz więcej osób. Zakończenie roku miało odbyć się najpierw na boisku szkolnym gdzie ma przemawiać dyrektor i gdzie odbędzie się akademia a potem rozchodzimy się do klas, odbieramy papiery i świadectwo i nareszcie upragniona wolność. Udałyśmy się na boisko i stanęłyśmy razem z naszą klasą. Akademia i przemowa trwały chyba jakąś godzinę a my znudzone myślałyśmy że chyba tam zaśniemy. Gdy dyrektor skończył odetchnęłyśmy z ulgą. Udałyśmy się do naszej klasy. Zajęłyśmy jak zwykle ostatnią ławkę pod oknem. Za chwilę weszła pani Gajewska, nasza wychowawczyni. Chyba widziała nasze miny bo powiedziała że postara się jak najszybciej skończyć. Pogratulowała Nam wyników matur i rozdała świadectwa. Ja i Justyna muszę się przyznać napisałyśmy matury najlepiej w naszej klasie, chociaż nie były z Nas żadne kujonki. Wszystkie przedmioty ponad 85 %. Nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy zaczęli się ze sobą żegnać. My z Justyną wyszłyśmy od razu po wychowawczyni rzucając szybkie - żegnajcie. Nigdy nie przepadałyśmy za Naszą klasą. Nie żebyśmy były jakimiś wyrzutkami ale zawsze najlepiej czułyśmy się w swoim towarzystwie. Opuściłyśmy budynek szkoły i wtedy zabrałam głos :
- Idziesz do mnie ? Rodziców pewnie nie ma w domu a mamy przecież co świętować. - zapytałam Juss.
- Jasne, w sumie moich rodziców też pewnie nie ma więc nie będę siedzieć sama - odpowiedziała i uśmiechnięte poszłyśmy wolnym krokiem w stronę mojego domu . Jest on dość duży. Moi rodzice , podobnie jak rodzice Justyny do biednych nie należą. Od lat prowadzą wspólnie firmę, która prosperuje bardzo dobrze.
Kiedy dotarłyśmy, wyjęłam klucz i otworzyłam drzwi. Weszłyśmy z Justyną do salonu i jakież było nasze zdziwienie kiedy na kanapie zobaczyłam nie dość że swoich rodziców to jeszcze rodziców Justi. Popatrzyłam na przyjaciółkę nie wiedząc o co chodzi po czym zwróciłam się do osób siedzących na kanapie :
- Co wy tu wszyscy robicie i to jeszcze o tej porze ? Powinniście być w pracy.
Odpowiedział mi mój tata :
- Usiądźcie dziewczyny musimy porozmawiać. Ale najpierw chcemy zobaczyć świadectwa. - bez słowa razem z Justyną podałyśmy wszystko rodzicom.
- Jestem z ciebie taka dumna córeczko - powiedziała moja mama. - Tak, mamy bardzo mądre córki Aniu - dorzuciła mama mojej przyjaciółki.
- A więc co się stało że chcecie z Nami porozmawiać ? - spytała milcząca do tej pory Juss.
Rodzice spojrzeli po sobie i przemowę zaczął tata Justyny :
- Od samego początku wiedzieliśmy że bardzo dobrze się uczycie. Jesteście odpowiedzialne, sumienne.- nadal nie wiedziałam o co chodzi. Teraz głos zabrała moja mama :
- Wspólnie z rodzicami Justyny postanowiliśmy zrobić Wam prezent. Wasze oceny są wyśmienite więc należy się za to jakaś nagroda. Po wspólnych naradach doszliśmy do wniosku.... - wyciągnęła przed siebie jakąś kopertę i mi ją podała. Otworzyłam ją i ukazały mi się jakieś klucze oraz bilety - Kupiliśmy Wam dom w Londynie. Możecie się przeprowadzać kiedy chcecie - powiedzieli wspólnie. Że niby co ?



Mam nadzieję że prolog się podoba . Jeśli możesz zostaw po sobie jakiś komentarz. To naprawdę motywuje. Następny rozdział postaram się dodaj jak najszybciej i to jeszcze w tym tygodniu.
Horanowa.

3 komentarze:

  1. Zaczyna się ciekawie ! Ciekawe co dalej. Nie mogę się doczekać rozdziału !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję . Będę się starać pisać tutaj jak najlepiej !

      Usuń
  2. Naprawdę miło się czyta. Jestem ciekawa co będzie dalej :) powodzenia życzę! <3

    OdpowiedzUsuń