Translate

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 4

Oczami Dominiki

Obudziłam się bo poczułam jak ktoś mną potrząsa. Uniosłam powieki i zobaczyłam przed sobą moją uśmiechniętą przyjaciółkę.
- Domi zapinaj pas, zaraz lądujemy.!
Dopiero teraz do mnie dotarło. Za chwilę będę w Londynie. W tym wspaniałym mieście. Zawsze chciałam tutaj zamieszkać. Sama nie wiem dlaczego, ale zawsze jakaś magiczna siła ciągnęła mnie do tego miejsca. Po 10 minutach koła samolotu spotkały się z płytą lotniska. Oficjalnie jesteśmy w Wielkiej Brytanii. Mogę już zacząć krzyczeć? Odpięłam pas i ruszyłyśmy z Justi do wyjścia. Weszłyśmy na terminal lotniska Heathrow i udałyśmy się do punktu odbioru bagaży. Złapałyśmy je i podeszłyśmy do kolejnej kontroli paszportu po czym wyszłyśmy na główną halę. WOW. To lotnisko jest ogromne a ludzi jest tutaj pełno. Bałam się że zgubimy się w tym tłumie. Ale jakoś udało nam się bezpiecznie dostać do wyjścia z budynku. Pogoda była w miarę, chociaż niebo było zachmurzone. A więc teraz czas złapać taksówkę. O akurat podjechała. Otworzyłam drzwi chcąc wsiąść ale nagle pojawiło się jakichś dwóch oszołomów którzy bezczelnie władowali się do naszej taksówki. Swoją drogą wyglądali dziwnie. Taka pogoda a oni w okularach przeciwsłonecznych? Ja tu nie widzę ani grama słońca.
- Ej - krzyknęłam - To nasza taksówka! Znajdźcie sobie inną.!
- Sorry mała ale jesteśmy spóźnieni - dobra ten typ jest serio bezczelny. Już miałam im coś odpowiedzieć, ale oni tak po prostu odjechali. Stałyśmy tam osłupiałe i nie wiedziałyśmy co robić. Dopiero po chwili wszystko sobie przetworzyłam. Wściekła na maksa zatrzymałam kolejną taksówkę do której już bez problemów udało Nam się wsiąść. Podałam kierowcy adres i już po chwili jechaliśmy ulicami Londynu. Podziwiałam wszystko wokół. Tu jest naprawdę pięknie. Po jakichś 20 minutach jazdy kierowca zatrzymał się. Zapłaciłam, wysiadłyśmy, kierowca wyją Nam nasze bagaże po czym pożegnał się i odjechał. A my w tym momencie nie mogłyśmy wyjść z podziwu. Myślałam że to będzie malutki domek a nie wielka willa. Nasi rodzice chyba oszaleli. Ten kolega taty chyba nie miał co robić z forsą.
Wyjęłam kluczę po czym weszłyśmy do hollu. Tego to się zdecydowanie nie spodziewałyśmy.
Przeszłyśmy do salonu. Był olbrzymi i naprawdę nowocześnie urządzony.
Obok salonu była kuchnia.
A zaraz koło niej jadalnia. Coraz bardziej mi się tutaj podobało i patrząc na minę Justyny to jej również.
Na dole były jeszcze dwa pomieszczenia. Pierwsze z nich okazało się czytelnią. Nie wiem czy już wspominałam ale jestem miłośniczką książek. Same ciekawe tytuły tutaj widzę.
A ostatnim pomieszczeniem okazała się mała siłownia. Nie no koniecznie muszę zadzwonić do rodziców. Oni chyba oszaleli.
Udałyśmy się z Justysią na górę. Tutaj były 4 pary drzwi. Jak się okazało dwie pary są podpisane naszymi imionami. Najpierw weszłyśmy do pokoju mojej przyjaciółki. Zauważyłam że bardzo jej się spodobał. Ona lubi takie klimaty.
Były tu również jakieś drzwi. Jak się okazało prowadziły one do garderoby. No nie powiem była całkiem duża. No ale znając moją przyjaciółkę i jej zamiłowanie do zakupów to szybko ją zapełni.
Justyna zostawiła swoje walizki w pokoju i poszłyśmy zobaczyć mój pokój. Jacie. Kocham moich rodziców.! Oni wiedzą co lubię.
W moim pokoju również były drzwi. Otworzyłam je i ukazała mi się śliczna garderoba. Zawsze marzyłam o takim pokoju! Jestem podekscytowana tym jak się tu będzie mieszkać.
Kolejna para drzwi prowadziła jak się okazało do łazienki.
A ostatnie drzwi do pokoju gościnnego.
Po zwiedzeniu całego domu wewnątrz zeszłyśmy na dół i usiadłyśmy na kanapie w salonie. To było męczące a przecież zostało nam jeszcze się rozpakować ale to zdecydowanie nie dzisiaj. Nie mam na nic siły.



Taki prezent z okazji Mikołajek :) Życzę Wam masy prezentów, spełnienia marzeń i wesołego świętowania !
Kolejny rozdział pojawi się w okolicy czwartku .

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny prezent, nie powiem.
    Ale znowu się przyczepię:(
    *wyjął, a nie wyją
    No i te zdjęcia.
    Następnym razem staraj się opisywać pomieszczenia. Przez to zdobywasz nowe doświadczenia i poszerzasz swoje słownictwo.
    Nie mam nic przeciwko zdjęciom, jak co wygląda, ale dla mnie to pójście na łatwiznę, po prostu.
    Dwa, trzy okej, ale bez przesady <3
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń